| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Lech Poznań pokonał Cracovię 2:1 (0:0) w spotkaniu 5. kolejki Lotto Ekstraklasy, które rozegrano w Poznaniu. Dla zespołu Jana Urbana to dopiero pierwsze ligowe zwycięstwo w sezonie.
W pierwszej połowie niewiele się działo. Lech starał się atakować, na tyle, na ile w obecnej dyspozycji potrafił. Cracovia za to sprawiała wrażenie, jakby czuła się lepiej w grze bez piłki. Oddała inicjatywę poznaniakom, a w trakcie 45 minut może trzykrotnie zagościła pod bramką Matusa Putnocky'ego. Słowak zadebiutował w barwach Lecha w meczu ekstraklasy (wcześniej wystąpił w Pucharze Polski z Podbeskidziem Bielsko-Biała).
Z przewagi gospodarzy niewiele wynikało. Lechici próbowali z dystansu zaskoczyć Grzegorza Sandomierskiego, ale z reguły mieli kłopoty z celnością. Najbliższy był Tamas Kadar, który z ponad 30 metrów posłał piłkę minimalnie nad spojeniem słupka z poprzeczką. Seryjnie wykonywane rzuty rożne też nie stwarzały większego zagrożenia, bowiem defensorzy drużyny Jacka Zielińskiego wygrywali pojedynki główkowe z rywalami.
Po zmianie stron mecz się trochę ożywił, a to za sprawą Pasów, którzy w końcu bardziej zdecydowanie zaatakowali bramkę Putnocky'ego. W Kolejorzu z kolei rozkręcał się Nicki Bille Nielsen, z którym coraz więcej kłopotów mieli krakowscy obrońcy. W 64 min. poznaniacy wreszcie spożytkowali kolejny rzut rożny.
Po dośrodkowaniu Radosława Majewskiego, piłkę przedłużył Tomasz Kędziora, a formalności dopełnił Jan Bednarek. Cracovia ruszyła do odrabiania strat, zaatakowała większą liczbą piłkarzy, a to otworzyło poznaniakom szansę na grę z kontry. W ten sposób Marcin Robak podwyższył wynik, choć wcześniej gospodarze zmarnowali kilka dogodnych okazji.
Trafienie Robaka nie "zamknęło" meczu, bowiem trzy minuty później Miroslav Covilo efektownym półwolejem zdobył kontaktowego gola i lechici musieli drżeć o końcowy rezultat. Krakowskim piłkarzom zabrakło jednak w końcówce determinacji i trzy punkty zostały w Poznaniu.